Cotswolds - posiadłość Highgrove i Tetbury (dzień drugi)
Dzień drugi – poniedziałek. Wybieramy się autobusem do Tetbury, kolejnego uroczego małego miasteczka , choć to nie ono jest głównym punktem dzisiejszego programu.
Zaledwie kilka mil stąd ma swoją posiadłość król Wielkiej Brytanii Karol III. W okresie letnim (w wybranych dniach) następca tronu udostępnia szerokiej publiczności ogrody Highgrove. Bilety nie są tanie (dochód w całości przeznaczony na cele charytatywne), ale zważywszy, że Anglicy kochają ogrody, to rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. My swoje kupiłyśmy z kilku miesięcznym wyprzedzeniem. Dostarczono nam je pocztą i wtedy właśnie dowiedziałyśmy się, że nie będziemy mogły wnieść na terem posiadłości ani aparatu fotograficznego ani nawet telefonu – szkoda już marzyłam o sesji w tym miejscu. Dużym problemem okazało się dostanie z Tetbury do Highgrove. Byłyśmy przekonane, że znalezienie taksówki w turystycznej, bądź co bądź miejscowości, nie będzie większym problemem, okazało się jednak inaczej. Na szczęście znalazłyśmy punkt informacji turystycznej i dzięki zaangażowaniu osoby tam pracującej udało nam się dotrzeć na czas.
Resztę dnia spędzamy w Tetbury, w średniowieczu było ono ważnym rynkiem zbytu wełny i przędzy. Centrum zabudowane jest pięknymi kamiennymi budynkami w różnych architektonicznych stylach i trendach z ostatnich czterystu lat, a te najbardziej okazałe należały do handlarzy wełny. Małe miasteczko słabo opisane w przewodnikach pozytywnie zaskakuje nas pięknymi zaułkami i licznymi sklepami z antykami. Autobus odwozi nas do Cirencester, gdzie w pabie o wątpliwej reputacji, ale za to w typowo brytyjskim klimacie, jemy kolację i ledwo żywe wracamy do hotelu.
Po przejściu przez podwójną kontrolę dokumentów w ostatniej chwili dołączyłyśmy do naszej grupy. Przemiła pani przewodnik zabrała nas w podróż przez kolejne części tego fantastycznego ogrodu. Opowiadała nam o tym jak najbardziej znany w królestwie ogrodnik osobiście nadzoruje prace w ogrodzie i dba o jego ostateczny kształt. Ogród składa się z wielu części począwszy od sadu przez warzywniak, łąkę, ogrody kwiatowe, formalne czy te z egzotyczną roślinnością po wspaniały ogród w stylu arabskim. Spacerujemy wkoło dostojnej rezydencji, która była domem rodzinnym dla Karola, Diany i ich synów. Po dwóch godzinach wycieczki zaglądamy do sklepiku z pamiątkami, wypijamy kawę w restauracji na terenie posiadłości i wracamy do Tetbury. Co nas podkusiło żeby pić kawę zamiast porządnej angielskiej herbaty, nie wiem – no może tylko to, że od kilku dni nie piłyśmy dobrej kawy - ta również była marna, za to ciasta były wyśmienite.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)

.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Komentarze
Prześlij komentarz