Werona po sezonie
Werona to jedno z niewielu europejskich
miast, w którym bywam z moją drugą połówką co kilka lat. W dodatku nie jak większość
turystów podczas jednodniowego city break, lecz za każdym razem na trzy - cztery dni.
Nie są to w założeniu romantyczne weekendy małżeńskie, a wyjazdy na nasze
branżowe targi, które co dwa lata odbywają się właśnie w tym mieście. Okazało
się jednak, że Werona zauroczyła nas obydwoje i w każdej chwili chętnie wsiedlibyśmy
w samolot, by móc znaleźć się ponownie w tym pięknym miejscu. Ściślej mówiąc
nasze wyjazdy były raczej przed sezonem niż po, bo był to luty, czyli czas,
kiedy u nas jeszcze nie myślimy o wiośnie, tam natomiast już zdecydowanie czuć cieplejsze
dni, które są miłą obietnicą lepszej połowy roku. Oczywiście zdarzają się wyjątki i widzieliśmy również padający w Weronie śnieg.
Werona
to jedno z najstarszych i najpiękniejszy miast północnych Włoch, z wieloma
ciekawymi zabytkami sięgających czasów Cesarstwa Rzymskiego. Werona to również
miejsce akcji najsłynniejszej tragedii autorstwa Wilama Szekspira „ Romeo i
Julia”. Sama nie wiem, co bardziej przyciąga tu turystów, ale tak naprawdę nie
ma to większego znaczenia.
W
trakcie naszych pobytów jeden pełen dzień poświęcaliśmy na pracę
zawodową, czyli wizytę na targach, a resztę czasu włóczyliśmy się po uroczej starówce,
co i raz przysiadając na kawę, lampkę wina i obfite posiłki obowiązkowo zakończone Limoncello. Po prostu rozkoszne „dolce vita”.
Cała
historyczna część miasta zajmuje niewielki teren i oczywiście bez trudu można
zwiedzić go w ciągu jednego dnia, ale najmilej jest zostać w tym miejscu do
wieczora, kiedy to zabłysną latarnie, a Werończycy spożywają kolację w licznych
knajpkach.
Na
centralnym placu starówki Piazza Bra stoi najważniejszy zabytek miasta -
amfiteatr rzymski zwany Areną. Potężna bryła amfiteatru wzniesiona została w I
w. i jest drugą po rzymskim Koloseum co do wielkości tego typu budowlą we
Włoszech. Do naszych czasów przetrwały dwie kondygnacje arkad wybudowanych z
ciosanego różowego kamienia typowego w tym regionie. Arenę, która do dziś pełni
funkcje użytkowe i odbywają się tu spektakle operowe, można zwiedzać za
niewielką opłatą.
Ulubionym
miejscem poetów i malarzy jest inny plac, nazywany przez nich „najpiękniejszym
pomnikiem Werony”, który mieści się tuż obok, a mianowicie Piaza delle Erbe.
Jest to również mój ulubiony punkt starówki. Plac Ziół okala wiele wspaniałych
pałaców i budynków z oryginalnymi detalami architektonicznymi oraz bogatymi
freskami o tematyce mitologicznej (dom Mazzanti). Uroku temu miejscu dodaje
również targ owocowo-warzywny odbywający się w tym miejscu. Warto usiąść tu na
chwilkę na pyszna kawę w jednej z licznych kafejek.
Nieopodal Piazza delle Erbe przy via Cappello stoi dom Juli obowiązkowy punkt
wszystkich wycieczek. Jak głosi legenda to tu mieszkała rodzina Capuletich. Po
wejściu w bramę zobaczyć można słynny balkon Juli, a na dziedzińcu stoi posąg
tragicznej bohaterki. Wieść niesie, jak to bywa, że obmacanie Julii po piersi
przynosi szczęście, co oczywiście tak jak większość turystów uczyniłam. Podążając
śladami szekspirowskiej tragedii odwiedzić można jeszcze dom Romea czy grób
Julii.
Cała
starówka naszpikowana jest licznymi kościołami, bazylikami i pałacami, które można
podziwiać spacerując bez pośpiechu wąskimi uliczkami bez zbędnego śledzenia na
mapie czy oby na pewno zobaczyliśmy już wszystkie zabytki.
Kolejnym
ciekawym obiektem werońskiej starówki jest zamek powstały za panowania
Scaligerów – Castelvecchio. Przez wieki rezydowali tu kolejni władcy Werony, a dziś
mieści się tu muzeum. Nieodłączną częścią kompleksu zamkowego jest słynny Most
Scaligerów, który wybudowany został w 1355 roku i jest uznany za arcydzieło
inżynierii średniowiecznej.
Z każdą naszą kolejną wizytą odkrywamy w mieście jakieś nowe urokliwe miejsce. Czasem jest to mały kościółek wciśnięty gdzieś pomiędzy kamienice, klimatyczny placyk czy zaułek. A czasem piękny ogród jak Gardino Giusti - mój faworyt, wczesną wiosną jeszcze mocno uśpiony, ale i tak wspaniały!
Werona
to jednak nie same zabytki. Dla mnie siłą tego miasta jest wspaniała atmosfera.
Co prawda słyszałam z opowiadań znajomy, że w środku sezonu, trudno doznać tego
uczucia. Tym bardziej polecam odwiedzić miasto romantycznych kochanków poza
sezonem. W plątaninie wąskich uliczek mieści się mnóstwo butików z ciekawymi
pamiątkami, kafejek, restauracyjek. Miasto żyje wieczorami i w lokalach widać
nie tylko turystów, a może nawet głównie, mieszkańców Werony.
Baza
noclegowa jest duża i cała starówka usiana jest wręcz hotelami i pensjonatami. Z czystym sumieniem mogę polecić kilka z nich jak Hotel Milano, Hotel Aurora czy apartamenty jak La Nuova Corte Rooms. Jeśli chodzi o kwestie dojazdu do
Werony, to my raz lecieliśmy do Mediolanu a kilka razy do Bergamo, co pozwoliło
nam pobieżnie zwiedzić te miasta. Do samej Werony dostaliśmy się pociągiem. Bardzo odpowiadała mam ta forma transportu. Ostatnio w sezonie zimowym są również bezpośrednie loty z Warszawy do Werony.
Werona
jest także świetną bazą wypadową do zwiedzania bliższej i dalszej okolicy,
czyli wspomnianych już Mediolanu i Bergamo, ale także Mantui, Brescii, czy wielu
pięknych małych miasteczek u wybrzeża Jeziora Garda.
Jestem rozczarowana jakością moich zdjęć z pobytu w Weronie, ale wykonywane one były kiepskim aparatem, w dodatku nie myślałam, że będę je kiedykolwiek publikować i przy większości atrakcji widniała Mariusza lub moja postać, dlatego nie przeszły sita cenzury. Brak pięknych fotek to dobry powód, żeby odwiedzić to miasto jeszcze raz.
Jestem rozczarowana jakością moich zdjęć z pobytu w Weronie, ale wykonywane one były kiepskim aparatem, w dodatku nie myślałam, że będę je kiedykolwiek publikować i przy większości atrakcji widniała Mariusza lub moja postać, dlatego nie przeszły sita cenzury. Brak pięknych fotek to dobry powód, żeby odwiedzić to miasto jeszcze raz.
Komentarze
Prześlij komentarz