Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

       To nie jest kompletny przewodnik po Półwyspie Akrotiri, to raczej opis wybranych punktów. Niestety, kiedy żar leje się z nieba i nie masz trzech tygodni na nieśpieszne zwiedzanie, trzeba mierzyć siły na zamiary. Liczyłam się z tym, że na przełomie czerwca i lipca, nie ma idealnych warunków do dalekich pieszych wędrówek, ale nasze odczuwanie czterdziesto stopniowego upału (w cieniu), przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. W tych warunkach nawet pół godzinny marsz na wymarzoną plażę, czy dojście do uroczego kościółka byłoby po prostu szaleństwem. To co udało nam się na półwyspie zobaczyć to idealny mix doznań duchowych i przyjemności dla ciała.

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

       Na początek jedziemy do Klasztoru Gouverneto - z dwóch powodów. Po pierwsze to najdalej położony punkt do którego chcemy dotrzeć. Po drugie klasztor otwierany jest dla wiernych i turystów w określonych dniach i godzinach i np. pomiędzy 12.00 a 17.00 nie przyjmuje gości. Mnisi dbają o swoją prywatność i na terenie klasztoru nie można robić zdjęć, pamiętać też należy o stosownym stroju. Kompleks otoczony jest ogrodem, a prowadząca do niego ścieżka wiedzie w cieniu nielicznych na tym płaskowyżu drzew.

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała
    
                                       Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

        Miejsce to jest absolutnie wyjątkowe, dzięki zakazom i obostrzeniom wreszcie patrzymy nie przez obiektyw aparatu, a tak po prostu. Możemy przyjrzeć się pięknemu kościołowi położonemu w centralnej części dziedzińca. Znajdują się w nim jedne z najstarszych grekokatolickich fresków Krety. Zresztą monastyr ten uważany jest za najstarszy wciąż „żyjący” klasztor na półwyspie. Zewnętrzne czworoboczne zabudowania mieszczą cele mnichów, jadalnię, dwie kaplice, muzeum i mały sklepik. Mnisi krzątający się po dziedzińcu, są bardzo otwarci, chętnie wdają się w rozmowy z turystami a dzieci częstują cukierkami . Warto wyjść tylną furtką z terenu klasztoru i nawet jeśli nie idzie się do położonego dalej opuszczonego Monastyru Katholiko, zerknąć na piękną panoramę okolicy z lazurową plamą morza w oddali.

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

      Zgodnie stwierdziliśmy, że atmosfera panująca w Klasztorze Gouverneto podobała nam się najbardziej ze wszystkich odwiedzonych przez nas na Krecie.

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

      Zbliża się południe, więc opuszczamy to wspaniałe miejsce i wracamy się do innego klasztoru. Tym razem jest to bardzo okazały, jeden z najbogatszych monastyrów Krety. W Agia Triada Tzagarolon turystów jest już znacznie więcej i choć cały kompleks jest wyjątkowo piękny, to gdzieś gubi się nam ten spokój i uniesienie, które nas zachwyciło w poprzednim miejscu. Nie chcę powiedzieć, że mi się nie podoba, ale jest inaczej. Jeszcze raz, zaznaczę że chodzi mi o atmosferę, bo klasztor naprawdę robi wrażenie.

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

     Szerokie schody prowadzą do olbrzymich otwartych drzwi , za którymi ukazuje się nam przepiękny, ukwiecony dziedziniec z centralnie położonym bizantyjskim kościołem. W samo południe ta pomarańczowa, imponująca bryła świątyni z charakterystycznymi kopułami, na tle bezchmurnego nieba wygląda wręcz nierealnie. Tu zdjęć możesz robić do woli i gwarantuję, nie oprzesz się tej pokusie. 

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

       Układ budowli jest zbliżony do tego w poprzednim klasztorze. Czworokątne zabudowania zewnętrzne mieszczą cele mnichów, muzeum poświęcone przedmiotom sakralnym i historii klasztoru. Nie sposób oprzeć się urokowi rezydujących tu kotów, które wylegując się w cieniu, zupełnie nie zawracają sobie głowy turystami szczerzącymi do nich zęby. W sklepiku zaopatrzyć się można w lokalne produkty, w tym te pochodzące z upraw, którymi zajmują się mnisi. Jest to wyśmienita oliwa, wina czy zioła.

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

      Wchodzimy do kościoła, kręcimy się po dziedzińcu, zaglądając w każdy kąt, odwiedzamy sale muzealne. Palące słońce przegania nas w zacienione krużganki, cykady nieprzerwalnie grają swój koncert, mnisi oddają się modlitwie lub też scrolują telefon – znak czasów. A koty, jak to koty, po prostu są. Na koniec robimy zakupy w sklepiku i ruszamy dalej.

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała


Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

      Jedziemy bocznymi, wąskimi drogami do Stavros. Ta spokojna niegdyś osada rybacka stała się tłem jednej z najbardziej rozpoznawalnych scen z kultowego filmu „Grek Zorba”. To tutaj na tle góry schodzącej do morza Anthony Quinn tańczył sirtaki, czym rozsławił ten taniec na cały świat. Choć od tamtej pory minęło już dobre 50 lat, Stavros chętnie korzysta z popularności jaką zapewniła jej ta jedna filmowa scena. Miejscowość stała się niewielkim kurortem. Malownicza zatoka ze wspomnianą stromą górą, to idealne miejsce na relaks w upalny dzień. 

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

       Ale uwaga! Klapki spadły mi z nóg jak usłyszałam cenę serwisu plażowego. To jedyne miejsce i jedyna usługa na całej Krecie, gdzie pomyślałam - o drogo! Otóż przemiły Pan zażyczył sobie bodajże 20 Euro za kpl. dwóch leżaków i parasol i może gdybyśmy zamierzali spędzić tu cały dzień jakoś bym to przełknęła, ale za dwie godziny relaksu – nie. Rozłożyliśmy się w półcieniu budki ratownika i czym prędzej wskoczyliśmy do wody. Wielogodzinne leżenie na plaży to zupełnie nie nasza bajka. Kąpiel, spacer, chwila relaksu i dalej w drogę!

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

       Ostatnim naszym punktem tego dnia była Chania, która oczywiście zasługuje na oddzielny wpis. W drodze do tego pięknego miasta, zatrzymaliśmy się w pysznym miejscu. Choć upał odbiera apetyt, to po kąpieli trochę zgłodnieliśmy. Tawerna Irene to bardzo niepozorne miejsce przy samej drodze, bez jakiś spektakularnych widoków, jednak do knajpy chodzi się głównie po doznania kulinarne, a te są tam gwarantowane. Jak zwykle w środku dnia poprzestaliśmy na samych przystawkach i jak zawsze zamówiliśmy ich całkiem sporo, tak aby każdy z nas mógł swobodnie popróbować tego na co ma ochotę. Serwowana tam prosta kreteńska kuchnia jest wyśmienita - tzatziki , dakos czy sałatka grecka – to tylko początek listy meze, które pochłonęliśmy. Wszystko świeże, wszystko pyszne i na dodatek w bardzo przystępnej cenie. Szkoda, że czas nie jest z gumy, bo z chęcią zostalibyśmy tam na dłużej.

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała

Kreta Półwysep Akrotiri – coś dla ducha i dla ciała




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fuerteventura - gwarancja udanego urlopu

Bari jest autentyczne!

Eze, Lazurowe Wybrzeże - tu jest pięknie!