Nicea – podaruj sobie odrobinę luksusu
Podaruj sobie odrobinę luksusu i wybierz się do Nicei poza ścisłym sezonem turystycznym. Wykorzystaj szansę, aby zakochać się w mieście w czasie, kiedy nad wodą, miast kolorowych słonecznych parasoli i leżaków widać piękną, kamienistą plażę, a morze przyjemnie szumi dla Ciebie i Tobie podobnych. Wszak Nicea była wybierana przez burżuazję i koronowane głowy Europy właśnie po sezonie. Zimowali tu chętnie angielska królowa Wiktoria, jej syn Edward VII, król Belgii Leopold II, czy szwedzki monarcha Gustaw V. Wszyscy oni wybierali Niceę zimą by ogrzewać się w słońcu południa Francji i oddawać życiu towarzyskiemu w zimowym salonie Europy. Co prawda dotrzesz tu pewnie tanimi liniami lotniczymi, a nie luksusowymi pociągami jak wspomniani powyżej, ale to tylko szczegół, który nie wpłynie na Twoje wrażenia z pobytu.
Położona nad Morzem Śródziemnym, u podnóża Alp Nadmorskich Nicea, to prawdziwa perła Lazurowego Wybrzeża. Miasto założone zostało już w III w. p.n.e. i jak nie trudno się domyśleć było łakomym kąskiem dla wielu narodów, ale właśnie te ciekawe losy dały ten wspaniały koloryt i mieszaninę kultur widoczną do dziś zarówno w nicejskiej kuchni, architekturze jak i w obyczajach.
Podaruj sobie odrobinę luksusu i znajdź apartament lub hotel w granicach starego miasta. To takie miłe, gdy po przebudzeniu otwierasz kolorowe okiennice i wyglądasz z okna wprost na wąskie uliczki gdzie tu i ówdzie suszy się pranie. Nie ma też nic przyjemniejszego niż zjedzenie śniadania na plaży. Po prostu wejdź do jednej z wielu znajdujących się tam piekarni, gdzie oprócz wspaniałych lokalnych wypieków czy kanapek dostaniesz również pyszną kawę, zabierz to wszystko ze sobą na ławkę przy Promenadzie Anglików lub rozłóż się na plaży i już. To prawdziwe śniadanie mistrzów, bo tutejsze pieczywo jest naprawdę pyszne! Możesz tak spędzić i pół dnia, ale warto ruszyć w miasto. Pozwól sobie na spacer bez map i planów, ot tak, żeby nacieszyć się Niceą.
My zaczęliśmy od przechadzki wzdłuż morza, Promenadą Anglików jednym z najelegantszych nadmorskich deptaków jakie widziałam, by po chwili dotrzeć do uroczego portu jachtowego. Cumujące tu jachty wprawiają w osłupienie, czego to ludzie nie wymyślą, choć raczej trzeba powiedzieć, jakiej to kasy nie wydadzą, aby móc poczuć się trochę lepiej – biedacy! Tuż obok znajduje się mały targ ze starociami i tu również naszym zachwytom nie było końca, francuskie antyki to klasa sam w sobie.
Podaruj sobie odrobinę luksusu i zamiast spocić się wspinając na zamkowe wzgórze, wjedź windą, a zaoszczędzoną energię wykorzystaj na ochy i achy nad fantastycznymi widokami, które rozpościerają się z tego miejsca. Stąd widać absolutnie cała panoramę miasta i okolic. Teraz właśnie zrozumiesz, czemu ten region nosi nazwę Lazurowe Wybrzeże. W parku na górze pozwól sobie na filiżankę kawy lub kufel zimnego piwa, bo drogę powrotną na dół polecam przejść na piechotę.
Na wzgórzu położone są dwa stare i bardzo piękne cmentarze, nie byłabym sobą, gdybym, choć chwili nie poświęciła ich zwiedzeniu. Powiem szczerze, zazdrość człowieka ogarnia, że taki Nicejczyk nawet po śmierci może cieszyć się wspaniałymi widokami.
Schodzimy dalej w dół, a to oznacza, że zaczynamy eksplorować cudownie urocze stare miasto, tu już zupełnie nie wolno się śpieszyć, patrzenie w mapę lub nawigację jest surowo zabronione, tu trzeba chłonąć atmosferę, podziwiać i ewentualnie pstrykać fotki. Wąskie uliczki, kolorowe kamienice z drewnianymi okiennicami, malutkie lokale gastronomiczne i warsztaty rzemieślników, które nadają temu miejscu wyjątkowego charakteru, taka właśnie jest Vieux Nice (stara Nicea). Vieille Ville jest niewielkie, więc już po kilkudziesięciu minutach zorientujesz się, że kręcisz się w kółko, warto, więc znowu przesiąść by wypić kolejną kawę czy zjeść lody, na przykład na placu Rossetti z widokiem na Katedrę św. Reparaty.
A po odpoczynku może zechcecie zwiedzić jeden z tutejszych pałaców.My wybraliśmy barokowy Lascaris Palace, okazałą XII wieczną arystokratyczną rezydencję, w której obecnie mieści się muzeum miejskie poświęcone sztuce i muzyce. Bogato zdobione freskami i luksusowo wyposażone pokoje są również miejscem ekspozycji drugiej, co do wielkości we Francji, kolekcji dawnych instrumentów muzycznych, jednak na mnie największe wrażenie zrobiła imponująca klatka schodowa oraz zdobiące sufity i ściany, freski i sztukateria. Jeśli nie jesteś fanem pałacowych wnętrz spokojnie możesz zamienić wizytę w muzeum na kolejną rundkę po starówce czy drinka przy plaży.
Wieczorem, podaruj sobie odrobinę luksusu i na kolację znajdź knajpę, gdzie oprócz turystów przychodzą również tubylcy, to zawsze gwarancja, jakości serwowanych dań. Kuchnia nicejska jest wspaniała i zadowoli zarówno mięsożerców jak i wegetarian, to doskonałe faszerowane warzywa, smażone kwiaty cukinii, wołowina duszona czy grillowane klopsiki na warzywach. Oczywiście, tak ja na całym Lazurowym Wybrzeżu zjesz tu wspaniałe mule oraz inne owoce morza, makarony i muszę się Wam przyznać, że jadłam tu chyba najlepszą w moim życiu pizzę.
Po kolacji znów spacer, po zmroku wybieramy się Promenadą Anglików w przeciwnym kierunku, aby zobaczyć jeden z symboli miasta, kultowy Hotel Le Negresco. Wieczór kończymy w barze przy Placu Charles Félix, gdzie nawet po sezonie tętni życie nocne.
Kolejny dzień zaczynamy tam, gdzie skończyliśmy wczorajszy, bo na wspomnianym placu znajduje się słynny Marché Aux Fleurs, targ kwiatowy, ale również z produktami rolnymi i wyrobami rzemieślniczymi - uwielbiam takie miejsca. Już na pierwszy rzut oka, targ różni się od tych znanych mi z chociażby z Hiszpanii czy Włoch gdzie stoły i półki uginają się od owoców i warzyw. Tu w Nicei sposób ich ekspozycji jest, jakby to powiedzieć, bardziej wyrafinowany, elegancki, choć nadal mówimy o straganach z pomarańczami, leśnymi grzybami a nawet ziołami z pokrzywą na czele. Ta niedbała elegancja to jedna z tych rzeczy, której zazdroszczę Francuzom.
Śniadanie znów jemy na plaży, ale tym razem do kanapek i kawy dodajemy zakupioną na targu soccę. Socca to duży cieniutki placek z mąki z ciecierzycy, który sprzedawca zręcznie dzieli na porcje i serwuje w papierze, to najpopularniejsza przekąska w mieście.
Później, podaruj sobie odrobinę luksusu i wybierz się na spacer do położonej na wzgórzu dzielnicy Cimiez, jednej z najciekawszych części miasta, by nacieszysz oczy wspaniałymi rezydencjami otoczonymi bujnymi ogrodami. Za czasów rzymskich było to niezależne miasto, po którym do dziś pozostały nieliczne ślady, ale największy rozkwit tych terenów nastąpił, gdy pod koniec XIX wieku, w okresie Belle Epoque, zbudowana została droga, Boulevard de Cimiez łącząca centrum miasta z pozostałościami po rzymskiej osadzie. Wtedy to powstało w dzielnicy wiele imponujących willi i hoteli z Ancien Hôtel Régina na czele, wybudowanym w 1897 roku dla wygody królowej Wiktorii, która jak już wspominałam była częstym gościem w Nicei, a dziś mieszczą się tutaj apartamenty mieszkalne.
Droga doprowadzi Was do Jardin des Arènes de Cimiez, parku z ruinami rzymskiego amfiteatru i term, choć w zasadzie lepiej byłoby użyć określenia gaju oliwnego. W weekendy okoliczni mieszkańcy chętnie tu piknikują i spędzają czas na grze w bule.
Swoją siedzibę ma tu również Muzeum Matisse’a, który przez kilkadziesiąt lat mieszkał w Nicei. To okazała willa, gdzie prezentowane są rysunki, obrazy, wycinanki, ale też odlane z brązu rzeźby czy popiersia. Nie ma, co owijać w bawełnę, artysta zdobył takie uznanie i popularność, że nie zobaczycie tutaj najsłynniejszych jego dzieł, te prezentowane są w największych muzeach świata. Jeśli sztuka Cię nudzi możesz darować sobie wizytę w tym miejscu, dla mnie to był obowiązkowy punk na mojej liście.
Po wizycie (lub nie), w muzeum można zajrzeć do kościoła Notre-Dame-de-l’Assomption, klasztoru Franciszkanów i przyległego ogrodu klasztornego - Jardin du Monastère de Cimiez. My odwiedzamy ten ostatni, gdzie w przeszłości zakonnicy uprawiali warzywa i owoce. Dziś to miłe spokojne miejsce na odpoczynek w zwiedzaniu z piękną panoramą na stare miasto czy wzgórze zamkowe. Mieliśmy też dodatkową atrakcję, a mianowicie podczas naszego pobytu w ogrodach zjechali się (chyba) na sesję zdjęciową, para młoda i goście weselni, więc przez chwilę podpatrywaliśmy tę uroczą scenkę.
Późnym
popołudniem, tuż przed zamknięciem docieramy pod Sobór św. Mikołaja, ta
osobliwa świątynia to podobno największa cerkiew wybudowana poza rosyjskimi
granicami. Budowla powstała w miejscu, gdzie zmarł Mikołaj, najstarszy syn cara
Aleksandra II, który w Villi Bermonda stojącej w tym miejscu, leczył się z gruźlicy.
Do środka ledwo zaglądamy, bo trwa właśnie nabożeństwo. Cerkiew tego dnia
oblana była tak dziwnymi kolorami zachodzącego słońca, że wyglądała wręcz
bajkowo i nierealnie.
Spacerem
wracamy na starówkę zahaczając o Plac Massena, kolejny symbol miasta, miejsce spotkań
mieszkańców i turystów. To XIX wieczny plac wyłożony charakterystyczną czarno
białą szachownicą, otoczony neoklasycystycznymi budynkami i zwieńczony
wspaniałą Fontanną Słońca z marmurowym posągiem Apolla. Dalej mijamy budynek
opery i znów jesteśmy na Marché Aux Fleurs.
Na kolację wybieramy knajpę, w której najlepiej zarezerwować sobie stolik, bo lokal jest maleńki, to właściwie piwnica w jednej z kamienic starej Nicei. Lokal jest bardzo niepozorny, ceny są tu trochę wyższe, ale ma to odzwierciedlenie, w jakości dań i win tam serwowanych. Jak sama nazwa wskazuje La Cave du Fromager, specjalizuje się w danach z sera, czyli Fondue i Raclette, choć zjeść tu można również inne dania jak np. wołowinę. Każdy miłośnik serów wyjdzie stąd zachwycony. Polecam!!!
Po kolacji odwiedzamy pobliski bar w secesyjnym klimacie
Les Distilleries Idéales. A dla szukających wrażeń znajdą się również kluby
nocne, jednak my po tylu kilometrach w nogach powiedzieliśmy sobie pas.
Jeśli Twoje
luksusowe wakacje trwają trochę dłużej niż weekend, warto wybrać się za miasto
by odwiedzić jakąś nadmorską mieścinę czy średniowieczną wioskę położoną na
szczycie wzgórza. Fajne jest to, że do wielu tych miejsc dojedziesz autobusem w
cenie miejskiego biletu lub też za kilka euro pociągiem. My wybraliśmy się autobusem
do nadzwyczaj urokliwego Eze, a wracając wpadliśmy na kilka godzin do
Villefranche-sur-Mer, oba te miejsca polecam z całego serca!
Podczas naszego pobytu nocowaliśmy w apartamencie o niezbyt wyszukanej, za to długiej nazwie: Vieux Nice-3 Pieces Moderne - 100m de la mer. To miejsce odpowiednie dla dwóch par, ponieważ oprócz dwóch sypialni, salonu z aneksem kuchennym są również dwie łazienki. Rezerwowaliśmy go przez Booking, ale wiem, że czasowo jest wyłączany z wynajmu. Nie mniej jednak bardzo polecam to miejsce, warunki są bardzo dobre, a lokalizacja fantastyczna.
Komentarze
Prześlij komentarz