Londyn – spacer brzegiem Tamizy
We wstępie chciałam napisać, że to będzie taka wycieczka dla tych, co już trochę w Londynie wiedzieli i gdzieś już tam byli, ale właśnie uświadomiłam sobie, że niekoniecznie. To znaczy, może to być świetna trasa nawet na pierwszy dzień pobytu w stolicy Wielkiej Brytanii lub może to być miły spacer dla zmęczonych przepychem londyńskich muzeów. W końcu tę trasę można dzielić na kawałki, realizować w dowolnym kierunku i o każdej porze roku i dnia, ba możną ją również pokonać na pokładzie statku wycieczkowego. Tamiza będzie naszą główną bohaterką i cichą przewodniczką w drodze, a spacerować będziemy jej południowym brzegiem raz po raz zerkając na przeciwną stronę.
Zaczynamy od zrewitalizowanych nabrzeży Tamizy o wspólnej nazwie Dockland gdzie obecnie znajdują się wspaniałe budynki mieszkalne a wiele z nich to przywrócone do życia historyczne zabudowania portu. W XIX wieku londyńskie tereny wzdłuż Tamizy stały się centrum światowego handlu, a w ich magazynach znajdował się każdy możliwy towar. Port rozwijał się świetnie również na początku XX wieku, a w latach trzydziestych w porcie i dokach pracowało sto tysięcy ludzi i przechodziło przez nie 35 milionów ton towarów rocznie. Na szczęście przebudowana architektura portowa zachowała industrialny charakter tego miejsca. Podziwiamy St. Savior’s Doc, który akurat w czasie naszej wizyty pozbawiony wód odkrywał swoje muliste dno.
Na tyłach budynków zlokalizowanych przy Doku Świętego Zbawiciela ciągnie się jedna z najciekawszych ulic tego regionu Shad Thames. Spacer przez pewien czas kontynuujemy tą drogą gubiąc z oczu Tamizę, a to za sprawą Butler’s Wharf, usytuowanego tuż przy brzegu rzeki niegdyś największego magazynu herbaty na świecie. Pomiędzy nim a The Cardamon Building dawnym magazynem przypraw zadzierając głowę do góry zobaczymy charakterystyczne stalowe pomosty.
W ten sposób docieramy do jednego z głównych symboli miasta, czyli Tower Bridge. Ten zwodzony most wybudowany w stylu wiktoriańskim pod koniec XIX wieku miał swoim wyglądem pasować do położonego tuż obok na północnym brzegu rzeki zamku Tower of London. Przy odrobinie szczęścia można trafić na moment otwierania się dwóch potężnych przęseł mostu.
Idziemy dalej eleganckim bulwarem i dochodzimy do miejsca gdzie zacumowany na stałe stoi statek – muzeum, to krążownik HMS Belfast, uczestnik II Wojny Światowej.
Na tym odcinku mamy wspaniały widok na położone po drugiej stronie rzeki wspomniany już Tower of London oraz dzielnicę City z nowoczesnymi wieżowcami i mnóstwem atrakcji, które kiedyś postaram się opisać.
Stojąc zaś tyłem do rzeki, gdzieś pomiędzy budynkami widać już charakterystyczną sylwetkę The Shard, przeszklonego wieżowca z tarasem widokowym na górze. Jest to dość kusząca, ale nie najtańsza i nie jedyna opcja żeby zobaczyć miasto z tej perspektywy. Dlatego przyglądamy się mu tylko z daleka i ruszamy dalej.
Dochodzimy do kolejnego mostu – London Bridge, to prosty betonowy most o niezbyt wyszukanym stylu. Tu znów zabudowania wzdłuż Tamizy odciągają nas od wody i na ich tyłach mijamy gotycką Katedrę Southwark.
W tym rejonie jest kilka wartych uwagi miejsc i obiektów, a mianowicie, wracając nad rzekę, wyjdziemy wprost na Złotą Łanię. The Golden Hinde to replika pierwszego angielskiego statku, który okrążył ziemię, można go zwiedzać, ale my nie korzystaliśmy z tej opcji.
Teraz proponuję mały skok w bok. Zaledwie pięciominutowy spacer dzieli nas od jednego z najciekawszych londyńskich targów – Borough Market. Warto zrobić sobie tu przerwę i zjeść coś pysznego. Uwielbiam to miejsce i nie wyobrażam sobie pobytu w stolicy Wielkiej Brytanii bez wizyty na tym bazarze. To w jego okolicy mieszkała Bridget Jones tytułowa bohaterka komedii romantycznych i często paradowała tymi alejkami. Nasyceni atmosferą tego miejsca wracamy na trasę.
W miejscu gdzie stoi Złota Łania zaczyna się niewielka uliczka Pickfords Wharf, przy której znajdują się bardzo malownicze ruiny Pałacu Winchester, który strawił pożar na początku XIX w. a idąc nią dalej mijamy Muzeum Więziennictwa, bo po chwili dotrzeć do mojego ulubionego pubu nad Tamizą.
The Anchor ma genialną lokalizację i wygląda jak z obrazka. Jak w każdym tego typu przybytku piwo leje się tu strumieniami, można zjeść typowe dla angielskich pubów dania i o ile uda się Wam znaleźć wolny stoik, to warto odpocząć tu przy szklaneczce cydru.
Dochodzimy do kolejnego zabytkowego mostu - Southwark Bridge. A zaraz zanim naszym oczom ukarze się zrekonstruowany teatr elżbietański Shakespeare's Globe. Ten drewniany, okrągły budynek kryty strzechą z widownią pod gołym niebem jest wyjątkowym hołdem dla Szekspira. Na przełomie XVI i XVII wieku wystawiano w nim największe dzieła mistrza. Budynek kilkukrotnie ulegał pożarom a odbudowana dziś replika stoi kilkadziesiąt metrów od pierwotnego położenia. Są dwa sposoby na zwiedzanie tego obiektu. Można po prostu kupić bilet i obejrzeć budynek. Drugą o wiele ciekawszą formą jest, wybranie się (w sezonie letnim) na przedstawienie teatralne. Jak nie trudno się domyśleć grane są tu głównie sztuki autorstwa Szekspira. Ceny biletów są różne, ale jeśli chcesz tanio zwiedzić budynek i przeżyć nietypową przygodę, to możesz kupić bilet na miejsce stojące tuż przed sceną, jak to za czasów Wiliama bywało. Tak też uczyniła ostatnio moja młodzież i wiem, że nie żałują!
Dalej za teatrem zlokalizowana jest piesza kładka przez Tamizę – Millennium Bridge. Po drugiej stronie rzeki równiusieńko na przedłużeniu mostu stoi potężna i dumna Katedra św. Pawła. Po naszej stronie natomiast mieści się olbrzymi budynek Tate Modern. W latach 90 tych XX wieku dawna elektrownia została przekształcona i zaadaptowana na potrzeby galerii sztuki nowoczesnej. Wiadomo jak z taką sztuką bywa, jedni ją kochają inni nie, ale ponieważ jest to muzeum państwowe i wstęp jest bezpłatny, zachęcam do wejścia choćby, dlatego, żeby wyrobić sobie własne zdanie i obejrzeć ten niesamowity budynek.
Uwaga! Teraz będzie polecenie miejsca noclegowego, bo jak wiadomo Londyn do tanich miast nie należy. Na tyłach Tete Modern usytuowany jest akademik uczelni technicznej LSE Bankside House. W sezonie wakacyjnym można tu wynająć tanio pokój z łazienką i śniadaniem w cenie. To dzięki temu, że nocowaliśmy tu ostatnim razem mam zdjęcia z tej trasy o każdej porze dnia i nocy. To wspaniała baza wypadowa do zwiedzania miasta!
Następnego odcinka trasy od Blackfriars Bridge do London Eye nigdy nie przeszłam na piechotę, ale z pokładu łodzi można przyjrzeć się np. dokładnie czerwonym filarom starego mostu kolejowego.
W końcu przyszedł czas na kolejny wielki symbol współczesnego Londynu, czyli London Eye. Diabelski młyn ma wysokość 135m i został ukończony w 1999 roku. Natychmiast stał się wielką atrakcją wśród turystów. 32 kapsuły pasażerskie w ślimaczym tempie – pełny obrót zajmuje 30 minut, pozwalają na dokładne przyjrzenie się okolicy z góry. Powiem tak, jest to atrakcja z tych na raz. Podczas pierwszej mojej wizyty w mieście byłam, widziałam, drugi raz bym nie poszła, ale ponieważ to symbol miasta to nie żałuję.
Kawałek dalej położony jest kolejny ważny most - Westminster Bridge. Z tego miejsca mamy wspaniały widok na mieszczący się po przeciwnej stronie Tamizy, Pałac Westminsterski będący siedzibą parlamentu brytyjskiego oraz słynną wieżę zegarową Big Ben.
Po przejściu pod mostem znajduje się nowa i smutna pamiątka współczesnych czasów a mianowicie mur pamięci poświęcony ofiarom pandemii Covid. Każdy, komu choroba zabrała kogoś bliskiego może namalować tam serce z jego imieniem.
Jeśli przeszliście tę trasę całą, to raczej nie będziecie już mieli siły na dalszą eksplorację miasta, choć całkiem blisko stąd do Opactwa Westminsterskiego czy na słynną Downing Street 10, ja radziłabym raczej znaleźć jakiś miły pub i odpocząć po spacerze pełnym największych atrakcji Londynu. Zapraszam również do lektury tekstu o zupełnie innej części miasta a mianowicie kolorowym Camden Town i uroczym Littele Venice.
Zaczynamy od zrewitalizowanych nabrzeży Tamizy o wspólnej nazwie Dockland gdzie obecnie znajdują się wspaniałe budynki mieszkalne a wiele z nich to przywrócone do życia historyczne zabudowania portu. W XIX wieku londyńskie tereny wzdłuż Tamizy stały się centrum światowego handlu, a w ich magazynach znajdował się każdy możliwy towar. Port rozwijał się świetnie również na początku XX wieku, a w latach trzydziestych w porcie i dokach pracowało sto tysięcy ludzi i przechodziło przez nie 35 milionów ton towarów rocznie. Na szczęście przebudowana architektura portowa zachowała industrialny charakter tego miejsca. Podziwiamy St. Savior’s Doc, który akurat w czasie naszej wizyty pozbawiony wód odkrywał swoje muliste dno.
W ten sposób docieramy do jednego z głównych symboli miasta, czyli Tower Bridge. Ten zwodzony most wybudowany w stylu wiktoriańskim pod koniec XIX wieku miał swoim wyglądem pasować do położonego tuż obok na północnym brzegu rzeki zamku Tower of London. Przy odrobinie szczęścia można trafić na moment otwierania się dwóch potężnych przęseł mostu.
Idziemy dalej eleganckim bulwarem i dochodzimy do miejsca gdzie zacumowany na stałe stoi statek – muzeum, to krążownik HMS Belfast, uczestnik II Wojny Światowej.
Na tym odcinku mamy wspaniały widok na położone po drugiej stronie rzeki wspomniany już Tower of London oraz dzielnicę City z nowoczesnymi wieżowcami i mnóstwem atrakcji, które kiedyś postaram się opisać.
Stojąc zaś tyłem do rzeki, gdzieś pomiędzy budynkami widać już charakterystyczną sylwetkę The Shard, przeszklonego wieżowca z tarasem widokowym na górze. Jest to dość kusząca, ale nie najtańsza i nie jedyna opcja żeby zobaczyć miasto z tej perspektywy. Dlatego przyglądamy się mu tylko z daleka i ruszamy dalej.
Dochodzimy do kolejnego mostu – London Bridge, to prosty betonowy most o niezbyt wyszukanym stylu. Tu znów zabudowania wzdłuż Tamizy odciągają nas od wody i na ich tyłach mijamy gotycką Katedrę Southwark.
W tym rejonie jest kilka wartych uwagi miejsc i obiektów, a mianowicie, wracając nad rzekę, wyjdziemy wprost na Złotą Łanię. The Golden Hinde to replika pierwszego angielskiego statku, który okrążył ziemię, można go zwiedzać, ale my nie korzystaliśmy z tej opcji.
Teraz proponuję mały skok w bok. Zaledwie pięciominutowy spacer dzieli nas od jednego z najciekawszych londyńskich targów – Borough Market. Warto zrobić sobie tu przerwę i zjeść coś pysznego. Uwielbiam to miejsce i nie wyobrażam sobie pobytu w stolicy Wielkiej Brytanii bez wizyty na tym bazarze. To w jego okolicy mieszkała Bridget Jones tytułowa bohaterka komedii romantycznych i często paradowała tymi alejkami. Nasyceni atmosferą tego miejsca wracamy na trasę.
W miejscu gdzie stoi Złota Łania zaczyna się niewielka uliczka Pickfords Wharf, przy której znajdują się bardzo malownicze ruiny Pałacu Winchester, który strawił pożar na początku XIX w. a idąc nią dalej mijamy Muzeum Więziennictwa, bo po chwili dotrzeć do mojego ulubionego pubu nad Tamizą.
The Anchor ma genialną lokalizację i wygląda jak z obrazka. Jak w każdym tego typu przybytku piwo leje się tu strumieniami, można zjeść typowe dla angielskich pubów dania i o ile uda się Wam znaleźć wolny stoik, to warto odpocząć tu przy szklaneczce cydru.
Dochodzimy do kolejnego zabytkowego mostu - Southwark Bridge. A zaraz zanim naszym oczom ukarze się zrekonstruowany teatr elżbietański Shakespeare's Globe. Ten drewniany, okrągły budynek kryty strzechą z widownią pod gołym niebem jest wyjątkowym hołdem dla Szekspira. Na przełomie XVI i XVII wieku wystawiano w nim największe dzieła mistrza. Budynek kilkukrotnie ulegał pożarom a odbudowana dziś replika stoi kilkadziesiąt metrów od pierwotnego położenia. Są dwa sposoby na zwiedzanie tego obiektu. Można po prostu kupić bilet i obejrzeć budynek. Drugą o wiele ciekawszą formą jest, wybranie się (w sezonie letnim) na przedstawienie teatralne. Jak nie trudno się domyśleć grane są tu głównie sztuki autorstwa Szekspira. Ceny biletów są różne, ale jeśli chcesz tanio zwiedzić budynek i przeżyć nietypową przygodę, to możesz kupić bilet na miejsce stojące tuż przed sceną, jak to za czasów Wiliama bywało. Tak też uczyniła ostatnio moja młodzież i wiem, że nie żałują!
Uwaga! Teraz będzie polecenie miejsca noclegowego, bo jak wiadomo Londyn do tanich miast nie należy. Na tyłach Tete Modern usytuowany jest akademik uczelni technicznej LSE Bankside House. W sezonie wakacyjnym można tu wynająć tanio pokój z łazienką i śniadaniem w cenie. To dzięki temu, że nocowaliśmy tu ostatnim razem mam zdjęcia z tej trasy o każdej porze dnia i nocy. To wspaniała baza wypadowa do zwiedzania miasta!
Następnego odcinka trasy od Blackfriars Bridge do London Eye nigdy nie przeszłam na piechotę, ale z pokładu łodzi można przyjrzeć się np. dokładnie czerwonym filarom starego mostu kolejowego.
W końcu przyszedł czas na kolejny wielki symbol współczesnego Londynu, czyli London Eye. Diabelski młyn ma wysokość 135m i został ukończony w 1999 roku. Natychmiast stał się wielką atrakcją wśród turystów. 32 kapsuły pasażerskie w ślimaczym tempie – pełny obrót zajmuje 30 minut, pozwalają na dokładne przyjrzenie się okolicy z góry. Powiem tak, jest to atrakcja z tych na raz. Podczas pierwszej mojej wizyty w mieście byłam, widziałam, drugi raz bym nie poszła, ale ponieważ to symbol miasta to nie żałuję.
Kawałek dalej położony jest kolejny ważny most - Westminster Bridge. Z tego miejsca mamy wspaniały widok na mieszczący się po przeciwnej stronie Tamizy, Pałac Westminsterski będący siedzibą parlamentu brytyjskiego oraz słynną wieżę zegarową Big Ben.
Po przejściu pod mostem znajduje się nowa i smutna pamiątka współczesnych czasów a mianowicie mur pamięci poświęcony ofiarom pandemii Covid. Każdy, komu choroba zabrała kogoś bliskiego może namalować tam serce z jego imieniem.
Jeśli przeszliście tę trasę całą, to raczej nie będziecie już mieli siły na dalszą eksplorację miasta, choć całkiem blisko stąd do Opactwa Westminsterskiego czy na słynną Downing Street 10, ja radziłabym raczej znaleźć jakiś miły pub i odpocząć po spacerze pełnym największych atrakcji Londynu. Zapraszam również do lektury tekstu o zupełnie innej części miasta a mianowicie kolorowym Camden Town i uroczym Littele Venice.
Komentarze
Prześlij komentarz